Artur Rojszczak (ur. 1968, zm. 27 września 2001) był polskim filozofem analitycznym i historykiem filozofii, znawcą pism i tradycji Franza Brentany. Obronił doktorat pod kierownictwem Jana Woleńskiego w 1997 roku. Pracował kolejno na Uniwersytecie Jagiellońskim, Salzburgskim (1994) i na State University of New York. Dzięki stypendium Fundacji na rzecz Nauki Polskiej prowadził także badania na Uniwersytecie Buffalo (1998-99). W 1999 roku był jednym z organizatorów 11 Międzynarodowego Kongresu Logiki, Metodologii i Filozofii Nauki (11th International Congress of Logic Methodology and Philosophy of Science) w Krakowie, wydał również akta tego kongresu.
27 wrzesnia 2001 Artur Rojszczak został zamordowany w swoim krakowskim mieszkaniu.
Prof. Jan Woleński, promotor Artura, wspomina go nastepująco:
"Trzydzieści sześć lat temu Izydora Dąmbska, żegnała Janka Vetulaniego, tragicznie zmarłego mojego przyjaciela, mówiąc, że to nie profesorowie powinni grzebać swoich uczniów na cmentarzach, ale odwrotnie, uczniowie tych, którzy ich kształcili. Wówczas, będąc niedługo po studiach, nie wiedziałem czy kiedykolwiek będę profesorem i czy będę miał uczniów, ale słowa prof. Dąmbskiej, mojej nauczycielki, głęboko zapadły mi w serce. Los sprawił, że stało się i jedno i drugie, ale nie spodziewałem się, że kiedykolwiek znajdę się w tej straszliwie nienaturalnej sytuacji pisania żałobnego wspomnienia o kimś, kto był nie tylko moim uczniem, wyjątkowo mi bliskim w zainteresowaniach i sympatiach filozoficznych, ale także przyjacielem w najzwyklejszym, a więc najlepszym sensie. Poznałem Artura na swoim seminarium jako studenta II roku filozofii. Od razu wyróżniał się wielkim talentem analitycznym, skupieniem, powagą oraz głębokim przekonaniem i entuzjazmem wobec tego, co robił. Było oczywiste, że filozofia stanowiła jego pasję, a filozofowanie postanowił obrać za swą drogę życiową. Na seminarium czytaliśmy jedno z najważniejszych dzieł filozoficznych ostatnich kilkudziesięciu lat, książkę Saula Kripkego "Nazywanie i konieczność". Pewnego razu rzucił uwagę krytyczną, na którą nie wpadł uprzednio żaden z licznych komentatorów. Powiedziałem wtedy: "Proszę to spisać, to dobry pomysł na artykuł". Tak też stało się i pierwszy tekst opublikowany przez Artura ukazał się, gdy był jeszcze studentem. Tak zaczął swoją karierę naukową. Od razu zrozumiałem, że warto w niego inwestować. Ponieważ otwierały się drogi studiowania poza Polską, zarekomendowałem go do Międzynarodowej Akademii Filozoficznej w Lichtensteinie, wówczas bardzo prężnym i ciekawym ośrodku. Artur przebywał tam ponad rok, studiując i ciężko pracując fizycznie. Stypendium nie było wysokie, trzeba było je uzupełnić dodatkowymi pieniędzmi, ale głównym celem tej pracy było zdobycie środków na urządzenie sobie życia w Krakowie. Ten młody spokojny i pogodny człowiek z żelaznym uporem dążył do stworzenia sobie trwałych podstaw bytowych dla swej pracy naukowej. Cel ten w końcu czy też szybko osiągnął. Któż mógł wtedy przypuszczać jak straszną cenę miał za to zapłacić w dniu 27 września 2001?
Artur szybko zdobył uznanie profesorów w Lichtensteinie i z wielkim sukcesem uzyskał dyplom Akademii, ale po powrocie do Polski, obronił również magisterium w Uniwersytecie Jagiellońskim, chociaż właściwie nie musiał. Potem przyszły czteroletnie studia doktoranckie. Na ostatnim roku uzyskał prestiżowe stypendium Fundacji Nauki Polskiej. Doktorat, napisany po niemiecku dotyczył zagadnienia nośników prawdy, oddał dokładnie w ostatnich tygodniach studiów doktoranckich, tak jak to być powinno, ale zdarza się rzadko, a obronił kilka miesięcy później. Równolegle rozwijała się jego kariera naukowa znaczona artykułami, po polsku, niemiecku i angielsku, udziałem w konferencjach i sympozjach (m. in. kongres niemieckiego Towarzystwa Filozofii Analitycznej w Saarbrücken i sympozja Wittgensteinowskie w Kirchbergu), a także ich organizacją, przede wszystkim międzynarodowego spotkania na temat myśli Franciszka Brentana w Krakowie w 1994 roku. A rzeczą godną uwagi jest to, że w Saarbrücken wystąpił jeszcze jako student. Jego artykuł ukazał się w sprawozdaniach kongresowych, co wcale nie było automatyczne. Wstyd przyznać się, ale mój tekst nie został przyjęty.
W 1998 roku otrzymał stypendium Fundacji Nauki Polskiej na wyjazd zagranicę, tzw. polskiego Fulbrighta. Przyznano ich zaledwie trzy na całą Polskę. Stypendium wystarczało na wyjazd rodzinny, w wypadku Artura z żoną i córeczką Dominiką. Spędził rok w Buffalo, gdzie współpracował z Barrym Smithem, swym profesorem z czasów pobytu w Lichtensteinie. Pamiętał też o powinności popularyzacji ojczystej myśli, organizując kurs filozofii polskiej, który cieszył się zainteresowaniem tamtejszych studentów. Rozpoczął pracę nad tłumaczeniem pracy doktorskiej na język angielski. Miał w tej sprawie podpisany kontrakt z Kluwer Academic Publishers, jednym z najpoważniejszych światowych domów wydawniczych. Po powrocie z Buffalo, powierzono mu redagowanie Reports of Philosophy, czasopisma wydawanego przez Instytut Filozofii UJ. Pracę tę wykonywał sumiennie, jak zresztą wszystko, czego podejmował się. Odegrał wielką rolę w organizacji, wielce udanego, XI Kongresu Logiki, Metodologii i Filozofii Nauki, który odbył się w Krakowie w sierpniu 1999 roku. Przygotowywał pracę habilitacyjną, był zaangażowany w redagowanie lub współredagowanie kilku ważnych zbiorów artykułów w języku angielskim, w tym trzech na temat filozofii polskiej. Prowadził samodzielnie kursy filozoficzne, nieodmiennie cieszące się dużym powodzeniem wśród słuchaczy i już zdobył swych pierwszych uczniów. Starał się o stypendium Fundacji Humboldta. Już po śmierci Artura przyszła wiadomość, że zostało mu przyznane, niejako summa cum laude, bo przedstawiciele Fundacji dowiedziawszy się o tragedii z 27 września z niecierpliwością oczekiwali go jako wyjątkowo dobrego stypendystę. Otrzymał także specjalną pomoc na badania naukowe z Funduszu im. Krzyżanowskiego, przyznawaną za wyróżniający się dorobek naukowy i ciekawy projekt badawczy.
Artur w wieku niewiele ponad 30 lat miał już ustaloną pozycję, nie tylko w krajowym, ale i międzynarodowym życiu filozoficznym. Powszechnie uchodził za jednego z najbardziej obiecujących filozofów swego pokolenia, nie tylko zresztą w Polsce. Pozostawił po sobie 30 publikacji i szereg w przygotowaniu. Mamy nadzieję, że wspomniana monografia na podstawie pracy doktorskiej, jest w takim stanie, że zostanie ogłoszona. Tragiczna śmierć zabrała Go na pewno jeszcze przed jego najważniejszymi dokonaniami. Miał ambitne plany. Chciał pracować na pograniczu kognitywistyki i filozofii języka. Nawiązywał do najlepszych tradycji polskiej filozofii analitycznej i nie ma wątpliwości, że mógł zrobić wiele dla ich rozwinięcia w sposób odpowiadający wymaganiom współczesności. Wszelako to co osiągnął w okresie kilku lat jakże intensywnej pracy naukowej zapewnia mu trwałą obecność w dorobku filozofii współczesnej. Krakowskie, polskie i międzynarodowe środowisko filozoficzne poniosło stratę, której zniwelowanie będzie trudne, o ile w ogóle możliwe."